WILK I ZAJĄC NA TROPIE PRZYGÓD, DŹWIĘKÓW, SMAKÓW - CZYLI ZAPISKI Z WIELOMIESIĘCZNEJ WĘDRÓWKI PO KRAJACH BYŁEGO ZSRR ________________________________________________________________________________________________________________________________________________

31 października 2012

WASYL, TATIANA I WINO

Byli dla siebie kumami - chrzcili nawzajem swoje dzieci.
Jej mąż zmarł, pozostawiając ją samą z trójką dzieci w najchudsze lata okresu upadku Związku Radzieckiego. Mówi, że gdyby nie miejscowy katolicki ksiądz, nie dałaby rady. W przeciwieństwie do peerelowskiej Polski, półki raszkowskiego sklepu uginały się pod ciężarem towaru. Nie było jednak czym płacić. Wypłaty nie dostawała miesiącami, ale z obawy przed utratą pracy i wiarą w to, że “jutro na pewno zaczną normalnie płacić”, tak samo jak inni pracownicy punktualnie o ósmej zjawiała się na stanowisku pracy. Po godzinach jako wolontariusz pracowała w kuchni Caritasu. Choć ona mogła zjeść tutaj ciepły posiłek. Wprawdzie zaproponowano, by część tego co zostaje brała do domu dla dzieci – było jej jednak wstyd. Pociechy karmiła tym, co udało się wyhodować w ogrodzie i kurniku. Na szczęście ziemia w Naddniestrzu to w przeważającej części żyzne czarnoziemy. Ksiądz Henryk, którego z wielką miłością i czułością wspominają wszyscy (nie tylko katoliccy) mieszkańcy Raszkowa, pomagał pani Tatianie przekazując m.in. odzież dla dzieci i środki czystości. Mijało 17 lat odkąd zmarł jej mąż, dzieci wylatywały z rodzinnego gniazda...
Jego los także nie oszczędzał – nauczyciel kultury fizycznej po śmierci żony został z trójką nastoletnich pociech sam. Rok temu wzięli ślub kościelny. Śmieją się, że teraz mają teraz szóstkę dzieci. Mieszkają w niewielkim, przytulnym domku, z charakterystycznymi dla Słowian Wschodnich dywanami na ścianach, z pobielonym piecem o dużej, obniżonej powierzchni, na której wśród koców i poduszek można zalec w błogim cieple. Chociaż mamy końcówkę października, póki co w Naddniestrzu jest na tyle ciepło, że jedynym lokatorem tej królewskiej leżanki jest dobrze odkarmiony kot. Ze słów Tatiany i Wasyla wynikało, że ich ślub raczej nie był wynikiem wielkiego uczucia, a splotem podobnych losów. Żadne z nich nie chciało zostać samo. Dzisiaj tą wielką miłość i ciepło widać w każdym geście i słowie. Do zdjęć pozowali w objęciach, a pan Wasilij chciał nawet swoją żonę całować – ta jednak spłoniła się jak nastolatka i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Jakie mają marzenie? Żeby było zdrowie i wiara…
                                         
Po opowieściach przyszedł czas na biesiadę. Pan Wasyl zabrał nas na wycieczkę po chaziajstwie*. Zajrzeliśmy do wędzarni, gdzie w dymie wiśniowego drzewa dochodziły właśnie kawałki boczku, a także do piwnicy – tu mało postradałyśmy zmysłów na widok tego, co tam zobaczyłyśmy. Konfitury wszelkiej maści, kompoty, ogórki kiszone, konserwowe, kiszone pomidory (!), wekowana w słoiki bryndza, samogonka z wyciągiem z orzechów włoskich (wygląda zupełnie jak koniak), słoiki z adżyką (na pewno będzie o niej szerzej gdy dotrzemy do Gruzji), a przede wszystkim beczka z winem!



RASZKOWSKIE WINO Z CIEMNYCH WINOGRON

Składniki:
ciemne winogrona
ewentualnie cukier

Winogrona powinno się zrywać w słoneczny dzień. Oberwać grona z umytych kiści i zmiażdżyć (nie miksować!). Przełożyć do pojemnika (może być plastikowy) i lekko go nakryć. Jeśli winogrona są bardzo słodkie, można w ogóle nie dodawać cukru (jeśli chcemy dodać – robimy to na własny smak). Odstawić na 2 tygodnie w ciepłe miejsce (lub owinąć pojemnik kocem), mieszając przynajmniej raz dziennie. Zlać do butelek. Otrzymamy wino o niskim stężeniu alkoholu, ale za to bez chemii, bez skomplikowanych procedur i, co najważniejsze, własnymi rękami.

Ciemne winogrona są bardzo bogate w antocyjany. To właśnie tym naturalnym barwnikom zawdzięczają swoją barwę oraz ogromny potencjał antyoksydacyjny (tj. zdolność do niszczenia wolnych rodników). Na zdrowie!


* ros. хозяйство /chaziajstwo/ - gospodarstwo