Moja kijowska znajoma dostała bezpłatne wejściówki na koncert ukraińskiej artystki pop - Iriny Biłyk. Wyjście postanowiłyśmy potraktować jako lekcję zgłębiania ukraińskiej kultury (masowa kultura to przecież nadal kultura). Nazwisko Biłyk sympatycznie zapamiętałam z klipu wojennej piosenki “Katiusza”. Głos ma naprawdę niezły - aż szkoda, że repertuar bardziej niż trąci kiczem. Jednak nie ma podaży bez popytu - Ukraińcy ją kochają, co było widać po ściśle wypełnionej sali koncertowej i znanych na pamięć tekstach. 42-letnia piosenkarka kilkukrotnie otrzymywała nagrodę “Złoty Feniks” w kategorii “najlepsza wokalistka roku” i “piosenka roku”. Przyznano jej również tytuł Zasłużonej Artystki Ukrainy.
Kobiecej uwadze nie umknęła zniszczona operacjami plastycznymi twarz piosenkarki.
Tancerze w modlitewnym kręgu wokół artystki, stroje pasujące bardziej do awangardowego baletu niż piosenek w stylu “kocham cię a ty mnie”, słodziutkie i różowiutkie słówka łechtające najczulsze miejsca widowni. Nie moje klimaty...
Najnowszy hiciorek Iriny Biłyk: "Мы будем вместе" (ros. My budiem vmiestie, Będziemy razem)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz