WILK I ZAJĄC NA TROPIE PRZYGÓD, DŹWIĘKÓW, SMAKÓW - CZYLI ZAPISKI Z WIELOMIESIĘCZNEJ WĘDRÓWKI PO KRAJACH BYŁEGO ZSRR ________________________________________________________________________________________________________________________________________________

30 sierpnia 2012

MUZEUM ROMANA KUMŁYKA W WERCHOWYNIE

Roman Kumłyk to postać tak niezwykła, jak niezwykłe jest jego muzeum. Urodził się w 1948 roku na Huculszczyźnie. Jego rodzice podzielili los innych sowieckich zesłańców, więc wychowywał się u krewnych. Na Krymie zdobył zawód elektryka oraz ukończył średnią szkołę muzyczną. Po ośmiu latach powrócił na Huculszczyznę i osiadł na stałe w Werchowynie. Tu też założył muzeum regionalne, w którym od wielu lat gromadzi eksponaty związane z Huculszczyzną. W 1991 roku założył kapelę ludową „Czeremosz” (Werchowyna leży nad Czarnym Czeremoszem, dopływem Prutu), która łączy muzykę Huculszczyzny oraz sąsiedniej Bukowiny, Zakarpacia i Rumunii. W Polsce ukazały się dwa albumy „Czeremosza”, a sam zespół wielokrotnie gościł w w naszym kraju (m.in. na Festiwalu Huculskim w Krakowie i Mikołajkach Folkowych w Lublinie). Sam Kumłyk współpracował z Radiowym Centrum Kultury Ludowej (jednostka Polskiego Radia, przygotowująca audycje dla Radiowej Jedynki i Dwójki), Ośrodkiem Praktyk Teatralnych „Gardzienice” pod Lublinem (eksperymentalny teatr antropologiczny) oraz Filharmonią Warszawską i Lubelską.

Muzeum Romana Kumłyka nie potrzebuje ani reklamy, ani nawet wywieszki na drzwiach. Mieści się w białym budynku na ulicy Iwana Franka 35. Pan Roman jest jego właścicielem i zarazem kustoszem, dlatego muzeum można zwiedzać jedynie wtedy, kiedy akurat nie koncertuje z “Czeremoszem” i nie przygrywa nowożeńcom (obsługą wesel trudni się od 25 lat). Muzeum prezentuje zbiór huculskich strojów, huculskiej ceramiki (ale dostrzegłyśmy również polskie talerze!), książek poświęconych Huculszczyźnie (m.in. autorstwa Stanisława Vincenza – miłośnika i znawcy tego regionu), fotografii i oczywiście instrumentów. Pan Roman jest wspaniałym gawędziarzem (świetnie mówi po polsku!) - z humorem i pasją opowiada o dziejach Huculszczyzny i zbiorach muzeum.

Wnętrze muzeum


Wśród instrumentów można znaleźć między innymi: huculskie dudy (ukr. wołynka, волинка), „dołbanki” (tj. skrzypce-samodziełki), trembitę (ukr. трембiта), lirę korbową (ukr. лира корбова), drumle, okaryny (ukr. kukułka, zozulia, зозуля), fujarki (ukr. sopiłka, сопiлка) i kilka innych, wyglądem przypominających drewniane klocki z wypustkami ;)

Cymbały


Pan Roman potrafi zagrać na każdym z instrumentów zgromadzonych w muzeum i opowiada o nich ciekawe historie. Weźmy na przykład lirę korbową – instrument smyczkowy, w którym rolę smyczka pełni krąg trący o struny, a z pomocą klawiszy grajek przyciska te ostatnie zmieniając dzięki temu wysokość dźwięku. Jeśli do liry przykręcony był krzyż, można było wygrywać na niej tylko pieśni religijne. Z kolei trembita to niezwykle długi (bo aż trzymetrowy) instrument dęty. Trembitę wykonać nie hej hop, ponieważ świerkowy bal, z którego powstanie instrument, należy wcześniej suszyć około 23-25 lat. Po etapie suszenia bal pili się na pół, wygrzebuje środek i skleja. Wysokość tonów trembity zależy od długości użytego bala. W węższy koniec instrumentu wstawia się rogowy lub metalowy ustnik i gotowe. Na Ukrainie trembita popularna jest we wschodniej części Karpat Ukraińskich, w szczególności na Huculszczyźnie. Rozpaczliwą melodią tego instrumentu żegna się zmarłych podczas pogrzebu a także pastuchów, którzy co toku na świętego Jerzego (6 maja) wyruszają ze swoimi stadami na połoniny, skąd powrócą dopiero we wrześniu.


Trembita

Dremba (pol. drumla) przypominała mi mongolski komys, ale według pana Romana huculska dremba jest instrumentem wyłącznie żeńskim a ponadto Hucułki „nie gudziat” (tj. same nie wydają dźwięków) tak jak Mongołowie. Huculskie dudy (in. koza, dudka) wykonane są z niewygarbowanej skóry koźlęcia, z futrem zwróconym do środka. Kiedyś koza stanowiła jeden z wiodących instrumentów huculskich kapel. Dziś odchodzi w zapomnienie.

Dudy

Na przykrytych rusznikiem cymbałach (bez nich instrument jest bardzo głośny) Pan Roman wygrywa gościom Hucułkę Ksenię” a na dołbance pieśń górali „Czerwony Pas”:

 

Ponadto opowiada o huculskich zwyczajach. Dowiedziałyśmy się na przykład jak odróżnić pannę od mężatki i kawalera od żonatego. Jeśli chustka na głowie zawiązana pod brodą to mamy do czynienia z panienką, jeśli zaś z tyłu – z kobietą zamężną. Kiedy piórko u kapelusza z prawej – ten pan jest już zajęty, kiedy z lewej – jest nadzieja! ;D Pan Roman kapelusz swój zdobił piórkiem „po kawalersku”, ale chyba się z nami tylko droczył, bo na parterze spotkałam jego żonę :) 

Więcej o muzeum w 40-minutowym filmiku wygrzebanym z youtube’a.




Muzeum Romana Kumłyka
Wstęp: 5 UAH
ul. Iwana Franka 35, Werchowyna



“Czerwony pas” – hymn górali 

Czerwony pas, za pasem broń
I topór, co błyska z dala,
Wesoła myśl, swobodna dłoń:
To strój, to życie górala.

Refren:
Tam szum Prutu, Czeremoszu 
Hucułom przygrywa,
A ochocza kołomyjka 
Do tańca porywa. 
Dla Hucuła nie ma życia, 
Jak na połoninie, 
Gdy go losy w doły rzucą, 
Wnet z tęsknoty ginie. 

Gdy świeży liść pokryje buk 
I Czarnohora zczernieje, 
Niech dzwoni flet, niech ryczy róg! 
Odżyły nasze nadzieje. 

Pękł rzeki grzbiet, popłynął lód, 
Czeremosz huczy po skale, 
Nuż w dobry czas kędziory trzód 
Wykąpią nasi górale. 

Połonin step na szczytach gór, 
Tam trawa w pas się podnosi, 
Tam ciasnych miedz nie ciągnie sznur, 
Tam żaden pan ich nie kosi. 

Dla waszych trzód tam paszy dość, 
Tam niech się mnożą bogato! 
Tam runom ich pozwólcie róść, 
Tam idźcie na całe lato. 

A gdy już mróz posrebrzy las, 
Ładujcie ostrożnie konie, 
Wy z plonem swym witajcie nas, 
My z czarką podamy dłonie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz